środa, 8 stycznia 2014

..........smutno mi dzisiaj

Słoneczko dzisiaj wyszło spoza chmurek, a mnie dopadła depresja. Przyjechałam do stajni zalana łzami. Całą drogę buczałam. Zdałam sobie sprawę, że znowu będę musiała ruszyć w świat. Co prawda mowa o tym była już dawno i niby było wiadomo, że kiedyś to nastąpi, ale właśnie dzisiaj zdałam sobie sprawę, że to " kiedyś" jest już bardzo blisko :-( Teraz kiedy mamy stabilizacje finansową, budujemy dom naszych marzeń, odczuwam największy spokój, okazuje się, że będę musiała opuścić swój raj, nasze zwierzęta . Ale kiedyś podjęliśmy tą decyzję, że jak dzieci będą starsze, to wywieziemy je za ocean, żeby na poziomie robiły, to co bardzo kochają.... Parę lat temu, a dokładnie osiem zapisałam córę do miejscowego klubu narciarskiego. Ona strasznie nie chciała, a mi zależało żeby nauczyła się dobrze jeździć na nartach. Obiecałam jej, że jak tylko troszkę się nauczy, to ją wypiszę. Ona się nauczyła z klubu ją wypisałam, ale do innego- lepszego :-) Niestety narciarstwo polskie jest w pieluchach i dlatego musimy ruszyć w świat. Nigdy się nie spodziewałam, że jedna decyzja o zapisaniu dziecka do klubu tak bardzo przewróci moje życie do góry nogami. Już od paru lat żyjemy między treningami, stokami itp., ale najgorsze przede mną - wyjazd na długo..........  Kocham swoje dzieciaki nad życie i skoro one czegoś pragną, a w naszym kraju nie ma możliwości na realizację ich marzeń, to zawsze będę przy nich choćbym wyła z tęsknoty za miejscem, które kocham......

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz